Marta i Tomasz, czyli polsko-ukraiński ślub w cerkwi
Nowe wyzwania? Tak! Niewątpliwie zaliczam się do tych, którzy je bardzo lubią. Mimo, że mam duże doświadczenie w ślubach kościelnych, to jeszcze niedawno czymś nowym był dla mnie prawosławny ślub w cerkwi, tym bardziej, że wiązał się z wyprawą na drugi koniec Polski.
Pasłęk. Niewielkie miasto w województwie warmińsko-mazurskim. Po drodze przepiękne, malownicze widoki, które osłodziły setki kilometrów drogi. To właśnie w cerkwi w Pasłęku odbędzie się grekokatolicka ceremonia zaślubin Marty i Tomasza. Potem wesele na terenie Stadniny Koni Sokolnik, jak się okazało – w miejscu odciętym od świata. Wiecie, to jedno z takich miejsc gdzie ciężko o zasięg telefonu. Jednym słowem taki klimat, który uwielbiam. Muszę jednak przyznać, że na sam koniec trasy naszły mnie chwile zwątpienia, czy aby na pewno te gruntowe, leśne drogi prowadzą mnie we właściwe miejsce 😉 Po przyjeździe pierwsze spotkanie z Parą Młodą, którzy na sali dopinali wszystko na ostatni guzik. Dzień wcześniej przybyli także także goście, a ja zostałam potraktowana jakbym była jednym z nich, co jest niesamowicie miłe.
Do dzieła!
Dzień ślubu. Już podczas przygotowań coś innego, niż zazwyczaj. Zgodnie z ukraińską tradycją – błogosławieństwo rodziców Pana Młodego. Mama przygotowała przepiękny, wzruszający tekst, który pozostaje w sercu. Ceremonia w cerkwi – mimo dużej ilości gości tak bardzo kameralna i indywidualna. Widać było, że dla prowadzącego nie był to kolejny ślub, ale ten jeden, jedyny ślub Marty i Tomasza. Mnóstwo nowych dla mnie zwyczajów, które bardzo mnie urzekły. Obrączki nakładane tuż po przekroczeniu progu cerkwi, korony… Dodatkowo jako zawodowy muzyk zwróciłam uwagę na oprawę muzyczną. Ślub w cerkwi, to muzyka a capella, czyli bez towarzyszenia instrumentów. Śpiew na głosy, czysty, budujący wyjątkowy nastrój i podkreślający chwile, co sprawiało, że ceremonia była pięknym, duchowym przeżyciem.
Tak różna od tych znanych mi ceremonia ślubna, do tego bajkowe miejsce na wesele, poza cywilizacją, z sielską atmosferą… W kolejnym dniu – sesja plenerowa na terenie Stadniny. Z ciekawskimi końmi skubiącymi torbę fotograficzną, wsadzającymi pyski w obiektyw i ciągle zasłaniającymi Parę Młodą, bo przecież to ich teren i one powinny być na pierwszym planie! 😉 Podsumowując – niezapomniane przeżycia! Dzięki takim chwilom kocham to, co robię. Mogłabym jeszcze pisać długo, jednak zaproszę Was teraz do obejrzenia zdjęć z tego wspaniałego czasu! (Dla chętnych dalszych opowieści jest zakładka kontakt :D) Prawosławny ślub w cerkwi, cerkiewny ślub grekokatolicki, ślub prawosławny, ceremonia prawosławna, fotograf na ślub mazury